*Oczami Natalii*
Upłynęło kilka minut zanim wszyscy skończyli skupiać na mnie swoje oczy. Nie rozumiem co we mnie takiego interesującego, czy tylko mnie zdarzyło się spóźnić na lekcję? Nie sądzę... Może inni sobie z tym radzili, ale dla mnie to było za dużo. Nie znoszę kiedy ktoś za ostro zwraca na mnie uwagę. Czuję się wtedy jak jakiś mały ufoludek zlatujący prosto z nieba. Ale nic na to nie poradzę, że taka właśnie byłam, nieśmiała i najchętniej schowałabym się w kąt jak szara myszka. Ostatni raz kiedy dobrze się zabawiłam był te dwa lata temu, kiedy koledzy strasznie mnie upili, nie chcecie wiedzieć co wtedy robiłam... Czasami nawet chciałabym to powtórzyć, nie myślisz wtedy o niczym, robisz to co Ci się podoba i nie obchodzi Cię opinia innych, tak powinno być zawsze. W końcu odważyłam odwrócić głowę w kierunku Jasmine. Nasze wzroki szybko się spotkały, wyglądała na smutną, miała smętną minę. Szepnęła do mnie coś w stylu "sorry" na co ja wywróciłam oczami. Wiedziałam, że nie zostawiła mnie tam specjalnie, a jakby dłużej nad tym pomyśleć to sama postanowiłam uciec. Czasami naprawdę nie myślę nad swoimi czynami, działam szybko, najpierw robię, a potem myślę. Zanim kompletnie odwróciłam się w stronę tablicy zahaczyłam jeszcze wzrokiem o chłopaka siedzącego w rzędzie pod ścianą w ostatniej ławce. Wydawał się być strasznie znudzony lekcją, oblizywał swoje usta raz po razie głęboko wzdychając. Tak czy siak, w końcu chyba zorientował się, że przygląda mu się jakaś dziewczyna, bo spojrzał na mnie. Zanim się ocknęłam i speszyłam zdążyłam zauważyć jak posłał mi słodki uśmiech. Reszta lekcji upłynęła dosyć szybko, zresztą jak wszystkie następne. Nie ukrywam, że tylko na to czekałam. Chciałam jak najszybciej wyjść z tego miejsca najlepiej nigdy tu nie wracając. Lecz wiedziałam, że teraz już nie ma odwrotu. Muszę tu chodzić, czy chcę czy nie chcę. Musiałam się zacząć przyzwyczajać. Według mojej przyjaciółki szło mi nawet całkiem nieźle, bo nie dawałam po sobie poznać, że coś ze mną nie tak i byłam miła. Zdążyłam dziś poznać już dwie osoby- dobrych kolegów Jasmine, Toma i Marię. Jak na pierwszy dzień wydawali się dosyć sympatyczni, ale chyba nie byli w moim stylu.
-Naprawdę jestem z Ciebie dumna.- Jazzy poczochrała mi włosy, podając mi obiad przygotowany przez jej mamę.
-Dzięki..- Uśmiechnęłam się lekko, a w środku mnie coś zawirowało. To miłe, że naprawdę tak myślała.
-Mam sprawę.- Przyjaciółka usiadła na przeciwko mnie zanurzając łyżkę w zupie i spoglądając na mnie czekała na pozwolenie zadania pytania. -No więc... Wiem, że to może lekka przesada, ale....
-Ale...?- Spojrzałam na nią ciekawskim wzrokiem wymuszając od niej resztę zdania.
-Ale jutro jest impreza, otwarta. Dla wszystkich. Uważam, że powinnaś pójść.
Zajęło to chwilę zanim jej słowa całkowicie dotarły do mojego małego móżdżka, przeanalizowałam je i nie powiem, że nie byłam zainteresowana tą propozycją. Miałam zacząć wtapiać się w tłum i być taka jak wszyscy. A impreza to chyba dobry dowód na to, że jestem 18-latką taką samą jak inni.
-Dobra, czemu nie. Może być fajnie.- Odpowiedziałam dopijając do końca swoją zupę.
-Super! Wiedziałam, że się zgodzisz!- Jasmine podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła na co ja odpowiedziałam jej uśmiechem.
*Oczami Ryana, najlepszego kumpla Justina*
-Nuda, nuda, nuda...- Przeglądałem kanały telewizyjne w celu znalezienia czegoś ciekawego, ale wszędzie tylko same powtórki. Hm.. Chyba za dużo czasu spędzam oglądając tv.
Moje jakże ciekawe zajęcia przerwał huk otwieranych drzwi.
-O kogo tu przywiało. Naszego szkolnego kujonka.- Zaśmiałem się kpiąco, siadając na kanapie.
-Zamknij się Ryan, nikt Cię nie pytał o zdanie.- Parsknął Justin siadając obok mnie.
-To mój dom, więc mogę sobie mówić co chcę, a ty trochę wyluzuj bo wydajesz się zbyt spięty.- Walnąłem go pięścią w ramię na co on tylko wywrócił oczami. Wydawał się trochę dziwny, jakby się czymś przejmował, ale nie chciałem oto pytać, bo otrzymałbym tylko nic nieznaczącą odpowiedź "nic". Odpuściłem i poszedłem do kuchni, by nalać do szklanki coli. Kiedy wróciłem Justin wygodnie leżał sobie na mojej kanapie jakby był u siebie.
-Nie wybierasz się do domu?- Spytałem strącając jego nogi na podłogę.
-Nie. Po co? Żeby znów słuchać jaki to jestem niedobry? Wrócę jak będę miał ochotę.
-Co Cię gryzie?- Wiem, że miałem Go o to nie pytać, ale ciekawość strasznie mnie zżerała, poza tym to był mój najlepszy kumpel, znamy się od piaskownicy, więc chyba miałem prawo wiedzieć. Już czekałem, aż odpowie, że nic, ale ku mojemu zdziwieniu chłopak wyprostował się i spojrzał w moją stronę trochę speszony.
-Nie no nic.. Brakuje mi jakiejś impry, tyle.- Wzruszył ramionami.- Ostatni raz byłem gdzieś dwa tygodnie temu, dla mnie to wieki, przecież wiesz.
-No to jutro odpracujesz. Nie słyszałeś? Ta bogata laska ze szkoły organizuje bibę dla wszystkich. Nasza obecność obowiązkowa!
Na Jego twarzy wymalował się łobuzerski uśmiech, wiedziałem o czym już myślał.
-Już nie możesz się doczekać, aż zabawisz się z jakąś dziewczyną, co?- Trąciłem go łokciem.
-Nie.- Odpowiedział chłodno.- Nie chcę już żyć w taki sposób.. Ja.. Ja chcę się zakochać, Ryan mówię poważnie.
Moje źrenice rozszerzyły się ze zdziwienia, mój przyjaciel naprawdę myślał o miłości w taki sposób? Ten, który nigdy nie był w prawdziwym związku i dla którego to nie miało nigdy znaczenia? Coś musiało być na rzeczy, nie wymyśliłby sobie tego od tak.
-Dobra stary, to kto to taki? Kto Ci tak szalenie zawrócił w głowie?
-Nie znam jej. I wcale nie zawróciła mi w głowie, po prostu jak ją zobaczyłem to coś we mnie pękło, poczułem chęć do prawdziwej miłości. Nie wiem co się ze mną dzieje.
-W końcu zaczynasz myśleć normalnie. To się dzieje.- Wbiłem w niego wzrok.- A już myślałem, że to nigdy do Ciebie nie dotrze.
-Ta.. Dzięki.- Syknął tak samo chłodno jak parę minut temu.- Ale ja jej nie znam. Wiem tyle, że ma na imię Natalia.
-Cóż ja też jej nie znam, ale ktokolwiek to jest powinna dostać ode mnie kwiaty, że zmiękczyła serce takiemu twardzielowi jak ty.
Za chwilę pożałowałem swoich słów, bo dostałem niezłego strzała w tył głowy. Ale w głębi duszy cieszyłem się, że może w końcu odnajdzie jakieś prawdziwe szczęście. Kochało się w nim pół szkoły, ale mimo to nigdy nie miał dziewczyny. Uważał, że to jedynie strata czasu i uznawał tylko jednorazowe przygody, a dziewczyny zgadzały się na to chcąc pobyć blisko niego chociażby przez tę kilkanaście minut.
Moje jakże ciekawe zajęcia przerwał huk otwieranych drzwi.
-O kogo tu przywiało. Naszego szkolnego kujonka.- Zaśmiałem się kpiąco, siadając na kanapie.
-Zamknij się Ryan, nikt Cię nie pytał o zdanie.- Parsknął Justin siadając obok mnie.
-To mój dom, więc mogę sobie mówić co chcę, a ty trochę wyluzuj bo wydajesz się zbyt spięty.- Walnąłem go pięścią w ramię na co on tylko wywrócił oczami. Wydawał się trochę dziwny, jakby się czymś przejmował, ale nie chciałem oto pytać, bo otrzymałbym tylko nic nieznaczącą odpowiedź "nic". Odpuściłem i poszedłem do kuchni, by nalać do szklanki coli. Kiedy wróciłem Justin wygodnie leżał sobie na mojej kanapie jakby był u siebie.
-Nie wybierasz się do domu?- Spytałem strącając jego nogi na podłogę.
-Nie. Po co? Żeby znów słuchać jaki to jestem niedobry? Wrócę jak będę miał ochotę.
-Co Cię gryzie?- Wiem, że miałem Go o to nie pytać, ale ciekawość strasznie mnie zżerała, poza tym to był mój najlepszy kumpel, znamy się od piaskownicy, więc chyba miałem prawo wiedzieć. Już czekałem, aż odpowie, że nic, ale ku mojemu zdziwieniu chłopak wyprostował się i spojrzał w moją stronę trochę speszony.
-Nie no nic.. Brakuje mi jakiejś impry, tyle.- Wzruszył ramionami.- Ostatni raz byłem gdzieś dwa tygodnie temu, dla mnie to wieki, przecież wiesz.
-No to jutro odpracujesz. Nie słyszałeś? Ta bogata laska ze szkoły organizuje bibę dla wszystkich. Nasza obecność obowiązkowa!
Na Jego twarzy wymalował się łobuzerski uśmiech, wiedziałem o czym już myślał.
-Już nie możesz się doczekać, aż zabawisz się z jakąś dziewczyną, co?- Trąciłem go łokciem.
-Nie.- Odpowiedział chłodno.- Nie chcę już żyć w taki sposób.. Ja.. Ja chcę się zakochać, Ryan mówię poważnie.
Moje źrenice rozszerzyły się ze zdziwienia, mój przyjaciel naprawdę myślał o miłości w taki sposób? Ten, który nigdy nie był w prawdziwym związku i dla którego to nie miało nigdy znaczenia? Coś musiało być na rzeczy, nie wymyśliłby sobie tego od tak.
-Dobra stary, to kto to taki? Kto Ci tak szalenie zawrócił w głowie?
-Nie znam jej. I wcale nie zawróciła mi w głowie, po prostu jak ją zobaczyłem to coś we mnie pękło, poczułem chęć do prawdziwej miłości. Nie wiem co się ze mną dzieje.
-W końcu zaczynasz myśleć normalnie. To się dzieje.- Wbiłem w niego wzrok.- A już myślałem, że to nigdy do Ciebie nie dotrze.
-Ta.. Dzięki.- Syknął tak samo chłodno jak parę minut temu.- Ale ja jej nie znam. Wiem tyle, że ma na imię Natalia.
-Cóż ja też jej nie znam, ale ktokolwiek to jest powinna dostać ode mnie kwiaty, że zmiękczyła serce takiemu twardzielowi jak ty.
Za chwilę pożałowałem swoich słów, bo dostałem niezłego strzała w tył głowy. Ale w głębi duszy cieszyłem się, że może w końcu odnajdzie jakieś prawdziwe szczęście. Kochało się w nim pół szkoły, ale mimo to nigdy nie miał dziewczyny. Uważał, że to jedynie strata czasu i uznawał tylko jednorazowe przygody, a dziewczyny zgadzały się na to chcąc pobyć blisko niego chociażby przez tę kilkanaście minut.
*Oczami Jasmine*
-Nati.. To, czy to?- Przymierzałam już chyba dziesiątą sukienkę na jutrzejszą imprezę.
-Oooch Jazzy, już ci mówiłam. Ta beżowa najlepsza.
Widziałam, że nudzę już tym swoją przyjaciółkę, więc ostatni raz przyłożyłam do siebie jej wybór, po czym posprzątałam wszystko i rozłożyłam się wygodnie obok niej.
-I co tam?- Dźgnęłam ją paluszkiem w biodro zabawnie poruszając brwiami.- Opowiadaj jak tam wrażenia ze szkoły, bo teraz zdałam sobie sprawę, że jeszcze Cię o to nie zapytałam.
-Po pierwsze.- Usiadła i spojrzała na mnie poważnym wzrokiem.- Nauczyciele są okropni! Nie wiem jak ty tyle wytrzymywałaś.
Zaśmiałam się tylko pod nosem nie sprzeczając się z nią, bo dobrze wiedziałam, że w tej kwestii miała rację. Nasi nauczyciele byli najgorsi pod słońcem.
-Po drugie. Powiem Ci, że macie nawet dobre jedzenie.- Pomasowała się po brzuchu cicho chichocząc.- Po trzecie...- Przez chwilę się zacięła jakby nie wiedziała co dalej mówić.- Niektórzy ludzie to totalni frajerzy.
Znów nie zaprzeczyłam, wiedziałam o tym doskonale. Na przykład Harry z 3d, totalny debil. Potrafi wybluzgać Cię za to, że wzięłaś sobie ostatnią kanapkę na którą miał ochotę.
-Po czwarte.. Hmm.. Klasa jest nawet spoko. Dosyć mili ludzie.- Przechylała zabawnie głowę na boki oblizując usta.
-Wow, nie sądziłam, że aż tyle mi opowiesz. Coś jeszcze?
-Nie...- Wyszeptała wlepiając wzrok w ścianę.
-Hej! Nati!- Machnęłam jej ręką przed oczami na co ona szybko się ocknęła.
-Hmm?
-Chyba jednak jest coś jeszcze.- Przymrużyłam oczy nie odrywając od niej wzroku.- Mów, no szybciutko.
-No dobrze... To jedno małe pytanie...- Podrapała się po brwi i przełknęła głośno ślinę tak jakby miała zapytać o Bóg wie co.- Taki chłopak z naszej klasy... Wystrzyżony po bokach, włosy postawione na żel, spodnie nisko opuszczone, zawsze siedzi w ostatniej ławce... Jak się nazywa?
-Pytasz mnie o Biebera? Ma na imię Justin, jest naszym szkolnym lovelaskiem, wszystkie dziewczyny w szkole za nim latają. Choć do tej pory nie rozumiem co one w nim widzą... Jest chamski i nie ma ani trochę szacunku.- Warknęłam na samą myśl o tym jak kiedyś przewrócił mnie i zrzucił winę na moją osobę twierdząc, że mam za wielki tyłek i nie mieszczę się na schodach.- Czemu o niego pytasz?
-A tak jakoś, po prostu byłam ciekawa. Ale widzę, że nie ma u Ciebie zbyt dobrej opinii...
-On nie ma dobrej opinii u nikogo moja droga. No chyba, że poza tą bandą dziewczyn, która lata za nimi co przerwa. Wariatki. Ale Nati...- Spojrzałam na nią widząc, że tym razem wbiła wzrok w podłogę.- On Ci się nie podoba prawda?
-Nie, co ty.- Wydawała się trochę speszona, ale często taka była, więc nie czepiłam się tego.- Ma mi się podobać ktoś kto według Ciebie jest chamski i nieprzyjacielski? To nie w moim stylu... Prawda?
Chciałam uwierzyć w każde jej słowo, ale było mi trudno. Widziałam po niej, że jednak zwróciła na niego większą uwagę niż na innych. Dobra okej, przyznam to, że koleś jest przystojny, ale na pewno nie jest odpowiedni dla mojej najlepszej przyjaciółki!
*Oczami Justina*
Chciałem spędzić noc u Ryana, ale niestety.. Rodzice zaczęli wydzwaniać jak szaleni twierdząc, że tak strasznie się o mnie bali. Ludzie! Ja mam 19 lat, co może mi się stać. Naprawdę powinni przestać czepiać się mnie na każdym kroku o byle gówno. To strasznie irytujące. Siedziałem wkurzony w swoim pokoju, szukając sobie jakiegoś zajęcia, by się uspokoić. Trochę to potrwało, ale w końcu znalazłem coś co zawsze poprawia mi nastrój. Moja gitara. Gdybym mógł to chętnie wziąłbym z nią ślub. Ale cóż... To trochę takie... Nieludzkie. Wziąłem ją do ręki i kładąc sobie ją na kolana zacząłem brzdąkać własne melodie, które kiedyś wymyśliłem. To była moja pasja, której nie ujawniłem przed kumplami, bałem się, że mnie wyśmieją. Straciłbym opinię w szkole jeśli ludzie dowiedzieliby się, że w wolnym czasie gram na gitarze i śpiewam. Według nich byłoby to żałosne i dziecinne. Kiedy skończyłem grać rozłożyłem się wygodnie na łóżku wpatrując się w gwiazdki na suficie, które świeciły w ciemności. Przyczepiliśmy je razem z dziadkiem kiedy miałem 8 lat, teraz on nie żyje, a ja tylko strasznie za nim tęsknie. Był ważną osobą w moim życiu, rozumiał mnie jak nikt inny, ale niestety na każdego kiedyś przychodzi pora. Myślałem też o dziewczynie, Natalii. Dziwne, ale kiedy weszła dzisiaj do sali zobaczyłem w jej oczach coś czego nigdy nie widziałem u żadnej innej dziewczyny, zdecydowanie miała coś w sobie. Może Ryan miał rację, może powinienem zaczerpnąć miłości? Zobaczyć jak to jest... Ale co jeśli ona nie będzie miała ochoty wcale mnie poznawać, jej przyjaciółeczki pewnie wygadały jej już o mnie same najgorsze rzeczy, ale połowa z nich nie jest prawdą. Bo kto tak naprawdę mnie zna lepiej niż ja sam?
Długi jakiś :o No ale to chyba lepiej niż miałby być strasznie króciutki prawda? :) Dziękuję za miłe słowa, które napisaliście pod pierwszym rozdziałem, jest mi naprawdę miło. To motywuje mnie do dalszego pisania. Następny rozdział pojawi się koło wtorku, tak myślę... Bo jutro szkoła i wiecie, będzie mi ciężej, bo rodzice się czepiają XD No cóż, a ja jak na razie zapraszam do dalszego oceniania moich wypocin, to dla mnie ważne, bo wtedy wiem, czy robię coś dobrze, czy nie :)
Super rozdział:) Ciesze sie , że sie u mnie reklamowałaś bo blog zapowiada się super :D czekam na następny
OdpowiedzUsuńhttp://thelovestoryforyou.blogspot.com/
Podoba mi się. Chcę kolejny <3
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba twój styl pisania. Jestem ciekawa co dalej wymyslisz, no ale nie pozostae mi nic innego jak czekac na kolejny rozdzial. Moglabys mnie informować na blogu? :) [milosc-niedozwolona.blogspot.com]
OdpowiedzUsuńświetny :) strasznie podoba mi się
OdpowiedzUsuń+
Na http://my-heart-belongs-to-your-heart.blogspot.com/ kolejny, zapraszam i liczę na opinię <3
Jejciu, już nie mogę się doczekać rozdziału trzeciego. Jak już wspominałam pod poprzednim rozdziałem: bardzo podobają mi się takie historie i opisujesz to ciekawie, lekko, więc czekam z niecierpliwością na następną notkę : D
OdpowiedzUsuń[justinbieber-clare.blogspot.com]
Świetnie piszesz. Twoje opowiadania są boskie.
OdpowiedzUsuńRównież nie mogę się doczekać III rozdziału.
Zapraszam do mnie.
http://my-dreams-and-world.blogspot.com/
Liczę na komentarze. <3
Fajny,kto to ta dziewczyna?
OdpowiedzUsuń