wtorek, 23 kwietnia 2013

Chapter four

*Oczami Justina*
-Wszystko okej?- Pomogłem dziewczynie otrzepać się z ziemi, na której przed chwilą leżała. 
Po chwili nieśmiało podniosła wzrok do góry patrząc na mnie.
-Tak, dzięki. Nic mi nie jest.
-Na pewno?- Schyliłem się lekko w dół, by móc spojrzeć jej w oczy.- Odprowadzić Cię do domu? Bo...- Podrapałem się po głowie.- Chyba nie chcesz już tam wracać?
-Moja przyjaciółka tam została.
-Em.. Okej to.. Chodź, pójdziemy po nią.- Wyciągnąłem rękę w jej stronę mając nadzieję, że ją złapie.
Uśmiech momentalnie pojawił się na mojej twarzy kiedy to zrobiła. Za moment byliśmy już w środku sali gdzie bawiło się kilkadziesiąt nastolatków, w całym tłumie dostrzegłem tego chłopaka, który próbował ją skrzywdzić. Miałem ochotę do niego podejść i porządnie mu natrzepać, ale jedyne co mnie powstrzymało to obecność Natalii, nie chciałem by na to patrzyła.
-Poczekasz? Pójdę jej poszukać.
-Jasne, będę tu stał.- Odsunąłem się kilka centymetrów w bok, przypatrując się jak znika w tłumie.

*Oczami Natalii*
Błądziłam pośród wszystkich dzieciaków ze szkoły już od kilkunastu minut i nigdzie nie mogłam znaleźć swojej przyjaciółki Jasmine. Stanęłam na chwilę na środku i miałam ochotę usiąść i płakać. Do tej pory nic nie układało się tak jak bym chciała. No chyba że to, że Justin obronił mnie przed tym pajacem, ale cała reszta... Porażka. Akurat teraz kiedy najbardziej potrzebowałam przyjaciółki ona musiała gdzieś zniknąć! Rozejrzałam się jeszcze raz w celu znalezienia jej. Na szczęście tym razem mi się udało, chociaż... Być może wcale to nie było takie szczęście. 
-Jazzy!- Szybko do niej podleciałam próbując z nią porozmawiać. 
-Co jest?!- Odepchnęła mnie i popatrzyła na mnie jak na wariatkę.- Znamy się? 
Spojrzałam na nią z niedowierzaniem. Ona naprawdę mnie nie poznała? Co tu się dzieje?
-Jasmine, to ja.. Nati, twoja kumpela. 
-Coś Ci się chyba pomyliło, ja Cię nie znam!- Sięgnęła po jednego ze stojących tam drinków i odeszła ode mnie jak gdyby nigdy nic.
I znowu. Kolejny cios. Przymknęłam oczy, a z nich po raz drugi dzisiejszego wieczoru poleciały łzy. Wiedziałam, że jest pijana, ale nie sądziłam, że aż tak żeby nie poznać swojej przyjaciółki, którą zna od małego.. Oparłam się o stojący obok stół, podpierając się rękami. Miałam serdecznie dosyć tej imprezy i zaczęłam żałować, że w ogóle ruszyłam się z domu. Takie życie najwidoczniej nie jest dla mnie, ja powinnam siedzieć gdzieś daleko od ludzi w pokoju zamkniętym na klucz. 
-Tutaj jesteś.- Spojrzałam w prawo i ujrzałam podchodzącego do mnie Justina.- Martwiłem się już o Ciebie.. Hej co ty? Płaczesz?- Złapał moją rękę, którą zakrywałam lecące łzy i opuścił ją na dół.- Co się stało?
Machnęłam ręką ocierając kolejną łzę spływającą po moim policzku. 
-Odprowadzisz mnie do domu? Proszę..- Wyszeptałam cicho łkając. 
-Jasne, oczywiście, że tak. Chodźmy.- Położył rękę na moich plecach kierując nas w stronę drzwi. Wyszłam stamtąd jak najprędzej, nie chciałam dłużej tam przebywać. Stojąc już na dworze poczułam chłodny powiew wiatru otulający moją twarz. Odgarnęłam włosy na bok i podążyłam za Justinem, który otwierał furtkę. 
-Zimno Ci.- Spojrzał na mnie łagodzącym spojrzeniem.- Weź moją bluzę.- Ściągnął ją z siebie i założył kiedy nie zdążyłam wydusić z siebie ani jednego słowa.
-Dzięki.. 
-Nie ma sprawy. To gdzie mieszkasz? 
-Niedaleko, kilka ulic stąd.- Uśmiechnęłam się ciepło w jego stronę. 
-Tak w ogóle to.. Jestem Justin. Przepraszam, nie przedstawiłem się. 
Nie chciałam zdradzać mu tego, że wiem jak się nazywa, bo mogło to by być niezręczne. Pomyślałby, że jestem jakąś wariatką, która ma na jego punkcie świra. 
-Natalia. Ale.. Mów Nati. 
Uśmiechnął się do mnie ukazując przy tym szereg swoich śnieżno białych zębów. Cholera, on był w każdym calu taki perfekcyjny, zdawało mi się to być niedopuszczalne, no bo.. Jak można być tak idealnym? Jeśli chodzi oczywiście o wygląd zewnętrzny. 
-Przepraszam, że spytam, ale... Dlaczego wtedy płakałaś? Nie znalazłaś przyjaciółki? 
-Nie, nie.. Znalazłam ją, ale ona...- Urwałam i na samą myśl o jej zachowaniu zrobiło mi się na nowo smutno.- Strasznie się spiła i nie mogła mnie poznać.. 
Chłopak zatrzymał się ze zdziwienia i wpatrywał się we mnie, myśląc, że był to żart z mojej strony. 
-To.. To straszne, przykro mi.- Wybełkotał po chwili ciszy i znów zaczął iść. 
-Nie musisz.. Okej, tutaj mieszkam, to..- Odwróciłam się w jego stronę chcąc rzucić chociażby jakiś sztuczny uśmiech, ale nie udało mi się. Wszystkie wydarzenia z dzisiaj nie pozwoliły mi na to.- To cześć, dzięki, że mnie odprowadziłeś.- Nacisnęłam klamkę od drzwi. 
-Spoko.. Tak, to cześć.- Machnął ręką i udał się w drugą stronę, a ja po chwili weszłam do środka. 
Rodzice Jasmine na moje szczęście spali, bo nie wiem co by było gdyby dowiedzieli się, że do domu odprowadził mnie jakiś obcy chłopak w czasie kiedy ich córka ostro baluje, udałam się więc po cichu na górę, weszłam do łazienki i zamknęłam się na kluczyk. 
Pierwsze co zrobiłam to spojrzałam w lustro, wyglądałam okropnie. Na twarzy byłam cała czarna od tuszu, który rozmazał mi się pod wpływem łez, a oczy były całe czerwone i spuchnięte od płaczu. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego Justin wciąż się do mnie uśmiechał, kiedy ja wyglądałam jak strach na wróble. 

*Oczami Justina*
Wybrałem numer do Ryana, nie byłem pewny czy ode mnie odbierze, ale chciałem chociaż spróbować. Ku mojemu zdziwieniu udało mi się do niego dodzwonić.
-Gdzie jesteś? 
-Na imprezie, wszędzie Cię szukam! Ty mi lepiej powiedz gdzie ty jesteś!- Próbował przekrzyczeć tłum nastolatków, ale średnio mu to wychodziło. 
-Ja idę już do domu, wiesz, sprawy z rodzicami.. 
-Jasne, jasne. Lepiej powiedz mi gdzie Cię tak nagle wywiało. 
-Emm..- Zacząłem się jąkać.- Wyjaśnię Ci wszystko jutro, na razie.- Nacisnąłem czerwoną słuchawkę kiedy byłem już pod drzwiami swojego domu. 
-Co to się stało, że wróciłeś przed czasem?- W progu przywitała mnie moja mama, która najwidoczniej czuwała kiedy wrócę. 
-No cóż.. Chciałem być grzecznym synkiem.- Zaśmiałem się.- A teraz pozwolisz.. Chcę się wykąpać. 
-Dobrze dobrze, idź. Justin.. 
-Tak?- Odwróciłem się na schodach, nasłuchując o co chciała zapytać. 
-Piłeś coś?
-Nie.- Sam zdziwiłem się swojej odpowiedzi, niemożliwe było to, że ja- Justin Bieber nie wypiłem nic na domówce. Ale mimo to mogę stwierdzić, że to był jeden z moich najlepszych dni w życiu.
-Okej... - Mama wróciła się do kuchni dając mi nareszcie wolność. 
Wszedłem do pokoju, wyciągnęłam z szafy czyste bokserki i poszedłem do łazienki. Przeczesałem dłonią włosy i rozebrałem się. Szybko wszedłem pod prysznic i pozwoliłem ciepłej wodzie spłynąć po moim ciele. Czułem, że tego mi było trzeba. Mogłem się rozluźnić i przemyśleć wszystko po swojemu. Zamknąłem oczy i wyobraziłem sobie dziewczynę- Nati. Miała takie cholernie piękne oczy, w które mógłbym wpatrywać godzinami i na pewno by mi się to nie znudziło. 
-Cholera! Justin! Co ty wygadujesz..- W moich myślach jakby pojawił się mały diabełek, który był przeciwny temu żebym się zakochał. Potrząsnąłem głową otwierając szeroko oczy i wróciłem do rzeczywistości. 

Końcówkę trochę schrzaniłam, ale się już spieszyłam, bo mi mama zrzędzi żebym kompa wyłączyła XD przepraszam :* 


7 komentarzy:

  1. Czepiasz się, bo wyszło świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam weny na komentarz, ale powiem Ci prosto z serca (i szczerze oczywiście), że mi się bardzo podoba : )
    [justinbieber-clare.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  3. jednym słowem ZAJEBISTE !
    ♥ KC ♥
    kiedy nn ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Krótki troche, ale treściwy :D czekam na nn ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. super...ciekawe kiedy znowu sie spotkaja...ogolnie rozdzial bardzo bardzo fajny czekam na NN

    http://thelovestoryforyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się podział na poszczególne osoby! Świetne i fajnie się czyta. Czekam z niecierpliwością na kolejną część!
    Ja dopiero zaczyna, zapraszam do mnie (:
    www.mayfairstory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. CZAD! Idę czytać 5 roz. :)

    OdpowiedzUsuń