piątek, 3 maja 2013

Chapter six

*Oczami Justina*
Nati leżała mi na kolanach, a ja bawiłem się jej miękkimi włosami. Dookoła nas nie było żywej duszy co dodawało bardziej romantycznego klimatu. Dzisiaj w końcu zaczęliśmy się poznawać. Była osobą, której mogłem się wyżalić i wiedziałem, że mnie nie wyśmieje, ona miała o mnie takie samo zdanie. Twierdziła, że nigdy nikomu nie mówiła tak szczerze o swoich uczuciach. Tak strasznie było mi jej szkoda. Niczemu nie zawiniła, nic nikomu nie zrobiła, a straciła w życiu dwie najważniejsze osoby, i to w tak okrutny sposób. Chciałem być przy niej i jej już nigdy nie opuszczać, żeby czuła się bezpieczna. Przy niej nie byłem chamskim i bezuczuciowym kolesiem, który nie liczy się z innymi, byłem czuły i spokojny, jak nigdy. Nagle poczułem wibrację w kieszeni spodni. 
-Halo?- Wyciągnąłem telefon i nacisnąłem zieloną słuchawkę. 
-Justin, nareszcie!- Usłyszałem głoś Johnnego. 
-To samo mogę powiedzieć o Tobie, nie odzywałeś się wieki. Co jest?
-Nie udawaj, że nie wiesz.- Powiedział ironicznie. 
Zapadła między nami minuta ciszy, którą przerwał głos chłopaka. 
-Obiecałeś mi coś. Pamiętasz? Masz ją spławić, zrób to, proszę. 
Zmrużyłem jedno oko, przeczesując dłonią włosy, westchnąłem cicho spoglądając na Nati, która chyba zasnęła. 
-Dobra. Zrobię to dzisiaj. Na razie.- Rozłączyłem się. 
Schowałem telefon do kieszeni i musiałem zabrać się za budzenie dziewczyny, choć tak strasznie nie chciałem tego robić. Wyglądała cholernie słodko. Uśmiechnąłem się sam do siebie i ponownie cicho westchnąłem. 
-Nati...- Szturchnąłem ją lekko.- Niestety, ale.. Musisz wstać.- Nachyliłem się nad nią i wyszeptałem jej te słowa do ucha. 
Brunetka otworzyła powoli swoje oczy, przetarła je ręką i usiadła. 
-Spałam?- Spytała zdziwiona.- Jezu Justin, przepraszam... 
-Ciii.- Przytknąłem jej palec do ust.- Nie szkodzi. 
Dziewczyna zarumieniła się na co ja zareagowałem słodkim uśmiechem. 
-Słuchaj ja.. Muszę już iść.- Skrzywiłem się na samą myśl, że muszę się z nią rozstawać. Niechętnie wstałem, pomogłem jej się podnieść i czekałem aż coś powie.
-Uh, no.. Okej. 
-Widzimy się później?- Poruszyłem zabawnie brwiami, musnąłem jej policzek i pobiegłem w drugą stronę, by jak najszybciej załatwić sprawę, którą musiałem dokończyć. 

*Oczami Natalii*
Stałam jeszcze przez chwilę w bezruchu uśmiechając się sama do siebie. Odszedł dosłownie kilka minut temu, a ja już za nim tęskniłam. Teraz niestety musiałam wrócić do domu, gdzie czeka już na mnie pewnie wściekła przyjaciółka. Chociaż mam nadzieję, że przemyślała całą sprawę i spróbuję mnie zrozumieć, chciałabym tego. Bo jeśli nie... To nie chcę wiedzieć jak zareaguje na to, że byłam z nim tutaj, że się sobie wyżalaliśmy, zresztą co ja mówię... Ona nie zniesie samego faktu, że z nim rozmawiałam. Jedyne czego teraz chciałam to utrzeć jej nosa. Pokazać, że się co do niego myliła, pokazać, że jest czułym i kochającym chłopakiem, a nie chamem i dupkiem za jakiego wszyscy go mają. Ruszyłam w stronę domu, przechodząc kolejno obok kolorowych sklepików, domków. Dawno nie byłam w tych okolicach i mogę stwierdzić, że naprawdę dużo się tutaj zmieniło. Oczywiście na lepsze, mam nadzieję, że będę częściej tu zaglądać. A szczególnie z Justinem. Pierwszy raz od śmierci rodziców czułam się szczęśliwa. Właśnie w tym momencie. Może to właśnie teraz nadszedł ten moment, żeby otworzyć się ponownie na świat? W głębi serca czułam, że powinnam to zrobić teraz. To odpowiedni moment na to, by zacząć od nowa swoje życie. Poukładać sobie wszystko po kolei, wymazać wszystkie smutki, rozczarowania... Po chwili stałam przed drzwiami naszego beżowego domku, serce zaczęło mi bić jak szalone jakbym miała wystąpić przed prezydentem, a to przecież było zwykłe wejście do środka. Nacisnęłam lekko klamkę, przechyliłam się do środka i weszłam. Było ciemno, zupełnie jakby wszyscy już spali, ale to przecież nie możliwe. Nie było chyba, aż tak późno? Pobiegłam szybko schodami do swojego pokoju, i teraz trafiłam w sedno. Tutaj schowała się Jasmine, siedziała na kanapie i wyglądała jakby płakała. Zauważyła mnie, ale nie spojrzała się w moją stronę, jakby chciała uniknąć ze mną jakiegokolwiek kontaktu. Nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie cieszyłam się, że nie będzie kazań. 
-Gdzie byłaś?- Przyjaciółka odezwała się po chwili ciszy. 
-W parku.
-Z nim, prawda?- Wstała z miejsca i zaczęła zbliżać się w moją stronę. 
-On ma imię. A brzmi ono Justin.- Wywróciłam oczami, czując, że moja ucieczka nic nie dała, a wręcz przeciwnie pogorszyła sytuację. 
-Rozmawiałam z mamą.- Usiadła obok mnie i spojrzała mi w oczy. 
-Iiiii?- Przeciągnęłam. 
-Stwierdziłyśmy, że nie możesz się z nim spotykać.
Skręciło mnie w żołądku na wypowiedziane przez nią słowa. Ona chce mi mówić z kim mam się umawiać, a z kim nie? Naprawdę, teraz to totalnie przegięła. 
-Żartujesz sobie prawda?- Parsknęłam wstając z miejsca i chcąc stamtąd ponownie uciec. 
-Nie. On nie jest taki jak ci się wydaje.
-ALE TY GO NIE ZNASZ!- Krzyknęłam tak głośno, że usłyszeli mnie chyba sąsiedzi. 
-Znam, na pewno lepiej od Ciebie! I nie krzycz.. 
-Będę krzyczeć! Jesteście pojebani! Nie możecie mi tego zabronić! Nie jestem już dzieckiem, wiem co robię. 
Jasmine pokręciła przecząco głową i założyła ręce na wysokości piersi.
-Tak, ale mieszkasz tu. I to do czegoś zobowiązuje. 
-Przepraszam, że co?- Zakpiłam.- Nie jesteś moją niańką, a twoja matka nie jest moją matką. 
-Tak, ale wyobraź sobie, że ty swojej nie masz!- Krzyknęła mi prosto w twarz, a za chwilę ugryzła się w język.
W tej chwili chciałam zakończyć to głupie przedstawienie, przesadziła i to grubo. Jak mogła wypomnieć mi to, że nie mam już mamy. I ona nazywa się moją przyjaciółką? Spojrzałam na nią ze łzami w oczach, odwróciłam się tyłem do niej, wybiegłam z płaczem z pokoju i ponownie opuściłam dom. Nie chciałam już tu nigdy wracać, nikt nie zranił mnie ani raz w życiu tak jak ona. 

*Oczami Justina*
Wykręciłem numer do Johnny'ego, chcąc szybko z nim porozmawiać. 
-Co?- Odezwał się po długim sygnale. 
-Gdzie mam iść? 
-Na Grimm Place, będzie za starą szkołą.
-Mhm.- Chciałem się już rozłączyć, ale przerwał mi głos kumpla.
-Justin.. Dzięki, wynagrodzę Ci to jakoś. 
-Daj spokój. Ostatni raz robię coś za was, nie potraficie poradzić sobie z dziewczynami? To żałosne...- Mógł teraz tylko wyobrazić sobie, że wywróciłem oczami. 
-Ty to robisz lepiej. Dobra, na razie. 
-Cześć. 
Pewnie zastanawiacie się co muszę zrobić. Spokojnie, już wyjaśniam. Więc.. Około dwóch tygodni temu Johnny poznał dziewczynę- Carly. Strasznie mu się podobała i on jej też, ale chłopak szybko rozmyślił się ze związku z nią. Ale ona nie dała za wygraną, nęka go codziennymi sms'ami i telefonami. Straszy, że pójdzie na policją za to co jej zrobił. A co jej zrobił? Dziewczyna twierdzi, że jest z nim w ciąży. Totalna głupota, znam go. I na pewno nie położyłby rąk na dziewczynie, jest na to za słaby. Straszny z niego tchórz i bojek. Właśnie dlatego to ja muszę ją spławić, a zdarza mi się już to nie pierwszy raz. Robiąc to czuję się jak jakiś gangster, który jest postrachem ulic. Na dworze było ciemno, a jedyne czego się bałem to to, że Carly wcale nie przyjdzie. Wtedy wściekłbym się, bo tracę cenny czas, który mógłbym spędzić z Nati. Doszedłem na miejsce, obszedłem stary budynek i trafiłem. Blondynka miała szczęście, że się pojawiła, bez wahania podszedłem do niej chcąc szybko to skończyć i wrócić do domu.
-Witam.- Stanąłem na przeciwko niej i uśmiechnąłem się szyderczo. 
-Gdzie Johnny?- Spytała, w jej oczach widać było strach. 
-Nie przyjdzie. A ty...- Przybliżyłem się do niej. 
Jej oczy robiły się coraz większe, widziałem, że się bała, a to jeszcze bardziej mnie nakręcało. 
-A ty zostawisz Go w spokoju jasne?- Przycisnąłem jej ręce do muru.- I przestaniesz opowiadać kłamstwa, przestaniesz zmyślać, rozumiesz?
-Wcale nie zmyślam.- Warknęła. 
Zaśmiałem się ironicznie jeszcze bliżej się do niej przysuwając, teraz nasze ciała praktycznie się dotykały. W tym samym momencie zdałem sobie sprawę jak dawno nie zbliżyłem się do dziewczyny w inny sposób. 
-Puść mnie.- Jej ton głosu zrobił się głośniejszy. 
-Nie, dopóki nie odpowiesz mi, że wszystko jest jasne. 
-Ktoś nas obserwuje, puść mnie!
Odchyliłem głowę w bok i widok osoby, którą ujrzałem zwalił mnie z nóg. Puściłem gwałtownie dziewczynę, a ona w tym czasie zdążyła uciec. 
-Nati, nie...- Zbliżałem się do niej widząc w jej oczach łzy. 
-Nie podchodź.- Wystawiła rękę do przodu dając mi znak, że bliżej podejść nie mogę. 
-Daj spokój, to tylko tak wyglądało... 
-Ach, no oczywiście. A więc jednak taki jesteś, Jasmine miała rację..- Przetarła dłonią oczy przez co rozmazała swój czarny tusz. Tak bardzo chciałem ją teraz przytulić, ale wiedziałem, że nie będzie tego chciała. Wiem jak ta cała sytuacja wyglądała z jej perspektywy, myślała, że obściskiwałem się z Carly.. 
-Zrób coś dla mnie i więcej się do mnie nie odzywaj, dobrze?- Wyszeptała tak cicho, że ledwo ją usłyszałem, a za moment zniknęła w ciemnych uliczkach. 
-Cholera!- Krzyknąłem waląc pięścią w ścianę budynku. 
Dlaczego zawsze kiedy coś zaczyna się układać tak szybko się psuje? Szczęście chyba nie jest dla mnie. 

Aw, no i mamy kolejny ;) Dzięki za komentarze do poprzedniego rozdziału, są słodkie :D 

8 komentarzy:

  1. Jejku, ale się porobiło :C Szkoda mi Nati, ale mam nadzieje, że jakoś się ułoży. MUSI :3

    OdpowiedzUsuń
  2. O jejku ... tak bardzo szkoda mi Nati ;c mam nadzieje, że wszystko się ułoży. KOCHAM i pozdrawiam :3 pisz dalej :3
    czekam na nn :)
    a i fajny nowy wygląd ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. superrr a kiedy nowy ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale się porobiło a było już tak pięknie ;/ Super opowiadanie <3 czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow widziała to boskie czekam na nn informuj mnie na twitterze o nn
    @maja378

    OdpowiedzUsuń
  6. On nie jest taki, za jakiego go uważa Jasmine i w tym momencie Nati. Jemu po prostu trzeba dać szansę, żeby mógł pokazać na co go tak naprawdę stać : ) I przede wszystkim dać mu wyjaśnić, czemu coś robi. Jest delikatny, ale nikt o tym nie wie i chciał zaufać Nati, a ona jest kolejną osobą, która go skreśliła. Nie powinna zostawiać go bez słowa.
    [justinbieber-clare.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  7. rozdział superrrrrr !!!! A nowy wygląd cudowny :D sama robiłas nagłówek ?

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział super jak każdy z resztą :3
    czekam na nn :3
    a i super wygląd :3

    OdpowiedzUsuń