wtorek, 14 maja 2013

Chapter eight

*Oczami Ryana*
Cała sprawa z boku nie wyglądała zbyt dobrze. Justin był wystarczająco zły, a widok Natalii w domu u Johnny'ego wyprowadził go z równowagi. W Jego oczach było widać złość, która za chwilę ogarnęła całe jego ciało. Wiedział jednak, że musi się opanować, nie chciał mieć żadnych nieprzyjemności. 
-Justin, lepiej już chodźmy..- Uważałem, że to jak na razie najlepsze rozwiązanie w tej sytuacji. 
-Nie.
Wywróciłem znacząco oczami, mogłem spodziewać się takiej reakcji. Cały czas stał i patrzył na dziewczynę jak na obrazek, ona też nie ruszyła się jeszcze z miejsca. Co mogli czuć? Nie mam pojęcia, ale na pewno przeszło ich ogromne zdziwienie, bo jestem pewien, że nie spodziewali się siebie tutaj nawzajem. 
-Okej...-Johnny przeszedł po pokoju i spojrzał na nas wszystkich.- Ktoś mi wyjaśni co tu się dzieje? 
Zauważyłem jak Justin rzucił w jego stronę niezbyt miłe spojrzenie, i to mnie w nim drażniło. Przecież w życiu wszystko da się racjonalnie wyjaśnić. Ale jak zwykle jak to zawsze bywa, nikt nie chciał dopuścić mnie do słowa, więc postanowiłem usiąść na boku i przyglądać się dalszemu rozwojowi problemu. 

*Oczami Natalii*
Czułam jak kubek, który trzymałam w dłoniach wyślizguje mi się z nich. Jeszcze moment i rozpryskał by się na podłodze na małe kawałeczki, zupełnie jak moje serce kilka lat temu. Albo i nawet jak moje serce w tej chwili. Widok Justina, tutaj, u Johnny'ego w domu przyprawiał mnie o dreszcze. W głowie nie mogłam pomieścić tego, że oni są przyjaciółmi, że się znają. 
-Możesz mi wyjaśnić co u niego robisz..?- Wskazał dłonią na Johnny'ego, ale był dosyć spokojny, co dawało mi większą pewność siebie. 
-A Ciebie co to interesuje? Twoja blondyneczka już Cię nie chce?- Odważyłam się w końcu zrobić krok do przodu i teraz stałam kilka centymetrów przed nim. 
-To nie jest tak jak myślisz...
-Och, czyżby? To jest dokładnie tak jak myślę!- I jakim prawem on kłamał mi prosto w oczy? Musiał być w tym całkiem dobry.
-DAJ MU TO WYJAŚNIĆ!- Do naszej rozmowy wtrącił się jego przyjaciel, o ile dobrze zdołałam zapamiętać-Ryan. 
Wzrok każdego z nas od razu skierował się w jego stronę, kąciki ust Justina uniosły się lekko do góry, dziękując w ten sposób przyjacielowi. Zrobiło mi się trochę głupio, że nie dopuściłam Go do słowa, osądzając go z góry, nie pytając o wyjaśnienia. 
-Dobrze..-Wyszeptałam lekko zmieszana i zajęłam miejsce przy stole, dając dojść do słowa chłopakowi. 
Justin przeczesał ręką swoje włosy, zakręcił się nerwowo w kółko i usiadł obok mnie. 
-Po pierwsze..- Spojrzał na mnie troskliwym wzrokiem, a za chwilę przeniósł wzrok na Johnny'ego.- Ta "blondyneczka" to Jego była dziewczyna.- Kiwnął na niego głową. Po drugie NIC mnie z nią nie łączy.- Jego wyraźny nacisk na słowo "nic" zrobił na mnie lekkie wrażenia, tak jakby chciał pokazać, że mu na mnie... zależy? 
-Po trzecie.. I ostatnie.. Spotkałem się z nią, bo ten mały drań nie chciał mieć już z nią nic wspólnego, a ja miałem ją spławić, bo komuś brakuje jaj i nie potrafi sobie sam poradzić!-Wyrzucił ręce w powietrze i głośno westchnął. 
Odwróciłam się w stronę czarnowłosego chłopaka. 
-To prawda? To wszystko co on mówi? 
-No...-Pociągnął za końcówki swoich włosów, a ja widziałam, że ucieka ode mnie wzrokiem.- Tak. Tak to prawda. Ale nie miałem pojęcia, że wy się znacie, przysięgam... 
Ta cała sytuacja wydawała się dla mnie chora. Jeden wielki przypadek? Najwidoczniej tak, ale raczej jeden super mega wielki przypadek. Było mi głupio za moje zachowanie. Nie powinnam Go tam wtedy zostawiać, powinnam dać mu to wyjaśnić od razu. A teraz tylko wszystko zagmatwało się bardziej, i co ja miałam myśleć? Wierzyłam mu. Jego słowa były naprawdę szczere i złapały mnie za serce. Ale co teraz się z nami stanie? Można by było o tym wszystkim zapomnieć i zacząć żyć tak jakby to nigdy się nie wydarzyło, tylko nie byłam pewna czy będę tak potrafiła. Jestem takim typem człowieka, że potrafię mieć naprawdę ogromne wyrzuty sumienia, a one będą mnie dręczyły na pewno przez następne kilka dni. Jestem egoistką. Totalną. 
-Przepraszam na chwilę..- W kieszeni od spodni poczułam wibrację, sięgnęłam po telefon i udałam się do drugiego pokoju. 
JASMINE. Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech, wiedziałam, że muszę z nią porozmawiać, ale nie wiem czy chciałam to zrobić teraz. Zajęło mi chwilę zanim zastanowiłam się nad tym co zrobić, ale w końcu postanowiłam odebrać. 
-Halo?- Po naciśnięciu zielonej słuchawki przyłożyłam telefon do ucha. 
-Gdzie jesteś?! 
-Dzwonisz do mnie tylko po to, by znów robić mi wyrzuty? To lepiej sobie daruj, nie mam teraz na to ochoty... 
-Nie. Przepraszam, moja mama po prostu się martwi. 
-Tylko ona?
-Tak. Bo ja i tak wiem, że jesteś u NIEGO.- Usłyszałam w jej głosie drwinę i od razu miałam ochotę rzucić urządzeniem o ścianę. Tak strasznie mnie to drażniło. 
-Tym razem nie zgadłaś. Pudło.
-W takim razie gdzie jesteś?- Miałam wrażenie, że interesowało ją tylko to gdzie jestem, po co i z kim, a nie to, czy ze mną wszystko w porządku i czy nic mi nie jest. 
-Nie ważne. To wszystko? 
-Nie, nie uważasz, że musimy pogadać? 
-A czy nie powiedziałaś wszystkiego wczoraj? Wydawało mi się, że tak. 
-Nie.. Po prostu nie toleruję tego, że się z nim spotykasz. Ale nasza przyjaźń chyba nie musi na tym ucierpieć? 
-Nie tolerujesz tego?- Zakpiłam, kręcąc głową z nerwów.- W takim razie powiedz mi... Jak my mamy się przyjaźnić skoro ty nie potrafisz zaakceptować mojego wyboru? Nawet nie wiesz jak mi wtedy przykro, kiedy mówisz na niego wszystkie te złe rzeczy.. Przyjaciółki, prawdziwe przyjaciółki, one powinny..- W moich oczach zaczęły pojawiać się drobne łzy.- Powinny się wspierać i szanować w sobie wszystko. Nawet jeśli postanowiłabym zrobić coś totalnie głupiego, ty powinnaś stać obok mnie i to zaakceptować. Ale nie... Ty wolisz wytykać mi każdy błąd, wiesz... On zaczął pokazywać mi, że życie potrafi być kolorowe, a ty zaczynasz mi je przyciemniać.. 
-Nie zgodzę się z Tobą. 
-Trudno. W takim razie nie spodziewaj się mnie w domu szybko, na razie.- Zrobiłam to. Rozłączyłam się. Wiem, że gdybym tak nie postąpiła to pewnie za chwilę byśmy się pogodziły, a ja choć raz w życiu chciałam postąpić tak jak podpowiadało mi serce. A serce mówiło mi, że nie warto przyjaźnić się z kimś takim jak Jazzy. 

*Oczami Justina*
Większość rzeczy wracała z powrotem do normy. W każdym bądź razie pogodziłem się z Johnny'm, wyjaśniliśmy sobie wszystko, przeprosił mnie, ja Jego. Nie miałam już do niego nic, kiedy wyjaśnił mi dlaczego u niego spała. Skoro nie miała się gdzie podziać to w sumie nawet cieszę się, że przygarnął ją mój kumpel, a nie jakiś obcy facet, którego nie znam. Przynajmniej wiem, że tej nocy nie mogła stać się jej krzywda, bo tego bym chyba nie przeżył. A dokładniej co będzie teraz ze mną i Nati? Nie mam pojęcia, bo niby mnie wysłuchała i wszystko jest pięknie, ale nie wiem co o tym wszystkim myśli. Poszła kilkanaście minut temu do drugiego pokoju i nadal nie wyszła, czy to możliwe, że tak długo z kimś rozmawia? Tak, znów zacząłem się martwić. 
-Zaraz wracam.- Postanowiłem do niej pójść, co ma być to będzie, przecież do odważnych świat należy. Musiałem wykonać pierwszy krok. 
-Ouu.. No dawaj, dawaj!- Ryan i Johnny zaczęli się ze mnie nabijać, na co tylko wywróciłem oczami. Nie miałem czasu na to, by się teraz z nimi wykłócać o tak mało istotne rzeczy. 
Uchyliłem drzwi i zajrzałem do środka. Nati leżała na łóżku z podkurczonymi nogami. Nie wyglądała zbyt dobrze, skręciło mnie w żołądku na ten widok. Nie chciałem żeby kiedykolwiek się smuciła, chciałem być lekiem na jej złe dni. 
-Wszystko...okej?- Usiadłem na skrawu łóżka, a dziewczyna natychmiast podniosła się do góry. Przetarła swoją lewą ręką oczy i zamrugała kilka razy. Płakała. Chciała to ukryć, ale nie wyszło jej. Może inni, by tego nie zauważyli, ale dla mnie była zbyt ważna, bym tego nie zobaczył. 
-Nie płacz, proszę...- Przysunąłem ją do siebie i objąłem ją ramieniem.- Co się stało, słońce?- Uniosłem jej podbródek lekko do góry i spojrzałem w oczy. Były cudowne nawet kiedy były zapłakane. 
-Nienawidzę świata, wiesz..?-Wyszeptała cicho łkając. 
-Nie mów tak.- Zaczesałem jej za ucho kosmyk włosów opadający na oczy.- Świat jest piękny, trzeba tylko to w nim dostrzec.
-Wcale nie... Świat mnie nienawidzi, los robi mi wiecznie na złość.. 
-To nie jest tak jak mówisz. Los może i sprawia Ci wiele przykrości, ale przez to stajesz się silniejsza. Nie czujesz tego? Za każdym razem musisz wtedy przeciwstawić się złym wydarzeniom i iść do przodu, to w pewnym stopniu cechuje twój charakter, stajesz się niezwyciężona i kiedyś w pewnym momencie staniesz się nie do zniszczenia, będziesz mocna i pokażesz życiu, że ty też potrafisz. 
Nati uśmiechnęła się lekko, co wywołało w moim brzuchu stado motyli. 
-Jak ty to wszystko pozytywnie potrafisz dostrzec. Opowiadasz o tym tak naturalnie, jak Ci się to udaje? 
Zaśmiałem się pod nosem i uśmiechnąłem się szeroko w jej stronę. 
-Tylko Ty sprawiasz, że potrafię otworzyć swoje serce i wydobyć z niego wszystkie najszczersze informacje. Sądzisz, że opowiadałem tak komuś jeszcze? Bzdura.. Nie potrafiłbym.- Przejechałem kciukiem po jej policzku. 
-Co chcesz przez to powiedzieć? 
-Chcę powiedzieć, że.. Odkąd się znamy, a trwa to bardzo krótko, zmieniłem się. Wiesz.. Stałem się tak jakby trochę lepszym człowiekiem. Zacząłem zauważać rzeczy, których nigdy przedtem nie zauważałem i które nie miały dla mnie najmniejszego znaczenia. A jeśli nie wierzysz to spytaj chociażby Ryana, on doskonale mnie zna. To Ty zaczęłaś mi pokazywać czym jest...-Urwałem, bojąc się wypowiedzieć to słowo, a raczej bojąc się jak na to zareaguje. 
-Czym jest co?- Zauważyłem, że Nati coraz bardziej uważnie mi się przysłuchuje.
-Czym jest miłość. Tak, to chciałem powiedzieć.- Chyba pierwszy raz w życiu poważnie się zawstydziłem. 
Między nami zapadła teraz kilkusekundowa cisza, która przyprawiła mnie o gęsią skórkę. 
-Miłość?- Spytała z niedowierzaniem. 
Uniosłem głowę do góry, by ponownie spojrzeć jej w oczy. 
-Tak. Zdecydowanie coś do Ciebie czuję, coś czego nigdy nie czułem. To wygląda tak jakby Bóg zesłał mi kogoś z nieba, kogoś kto uczyni mnie szczęśliwym. Wiem, że to brzmi trochę oklepanie, ale taka jest prawda. Po prostu..- Złapałem delikatnie jej dłoń i lekko ją ścisnąłem.- Zakochałem się w tobie. Zakochałem się po raz pierwszy w życiu, to jest.. To jest niesamowite jak zaczęłaś wpływać na moje życie. 
-Justin...- W jej oczach znów pojawiły się łzy, ale mogłem wyczuć, że tym razem były one pozytywne.- Nikt jeszcze tak się do mnie nie zwracał, przepraszam, że płaczę, bo dla mnie to też jest niesamowite, wiesz? 
Uśmiechnąłem się w jej stronę i czułem ciepło rozchodzące się w moim sercu, to było naprawdę przyjemne uczucie. 
-To znaczy, że dasz mi szansę się wykazać? 
Natalia wzięła głęboki wdech i pokręciła się w miejscu jakby zastanawiała się nad tym co powiedziałem. 
-Jeśli to jest dla Ciebie za wcześnie, albo nic do mnie nie czujesz to okej, zrozumiem..- Zaczynałem coraz bardziej martwić się o to, czy wyznanie jej wszystkich uczuć to był dobry pomysł.
-Zwariowałeś?- Podeszła do mnie i oplotła swoje ręce wokół mojej szyi.- Musiałabym być wariatką gdybym się nie zgodziła po tym wszystkim co powiedziałeś. 
Jednym ruchem pociągnąłem ją do siebie, sadzając ją na moich kolanach. Dziewczyna wplotła dłonie w moje włosy, a ja przygryzłem dolną wargę. Dzieliło nas od siebie zaledwie może 2-3 centymetry, nie mogłem dłużej się przed tym powstrzymać. Po raz pierwszy złączyłem nasze usta i szczerze mogę powiedzieć, że to było najlepsze co zrobiłem w życiu. Mam nadzieję, że teraz już nic nie stanie nam na przeszkodzie i będziemy razem szczęśliwi, choćby miało się palić. 


I jest kolejny ;) Od razu podam informacje o nowym, więc.. Pojawi się zapewne w weekend choć nie obiecuję tego na 100%, bo wszystko się zmienić może! Btw dziękuję za te wszystkie komentarze, hdklsusy, KOCHAM WAS <3 ;)!

15 komentarzy:

  1. O matko to jest cudowne. Kocham *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. Już nie mogłam się doczekać rozdziału ^^ jak zawszę cudeńko! ciesze się że są razem coś czuje, że jej przyjaciółka nie będzie taaka zadowolona jak ja ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej, pocałowali się ;3 Jak przyjaciółka może się tak zachowywać ? Wiem po sobie, że jestem osobą, która popełnia błąd za błędem i mimo iż moja przyjaciółka prawie nigdy nie pochwala moich decyzji to się nie odwraca ode mnie, kiedy zrobię coś nie po jej myśli. Ona rozumie, że ja szukam po prostu szczęścia, a pomyłki to coś.. Oczywistego. Rozumiem Nati.
    [justinbieber-clare.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwwww końcówka słoda :D czekam na NN :DD

    http://thelovestoryforyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. No prosze jak sie ladnie wszystko skonczylo, super ze justin byl na tyle odwazny zeby powiedziec jej co czuje. czekam na nn ! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. lcnvaevneaio nie wiem co powiedzieć !
    awww to było słodkie :)
    czekam na nn ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Nominuję cię do libster award : ) http://storm-fanfiction.blogspot.com/2013/05/libster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na http://thisisourdestination.blogspot.com - nowe opowiadanie o Justinie :) x

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiesz co ci powiem? Kiedyś zajdziesz bardzo wysoko a ja będę miała zaciesz że czytałam twoje pierwsze opowiadania ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Odpowiedzi
    1. postaram się dodać jutro. POSTARAM. nie jest łatwo teraz dodawać, bo koniec roku i no wiecie, oceny sie poprawia i wgl...

      Usuń
    2. napisz go szybko plissssss:)

      Usuń
    3. juuuutro bedzie ;P

      Usuń